„Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP”.

Władze ZSRR robiły wszystko, aby mord katyński raz na zawsze stał się zbrodnią niemiecką. Zarazem szukały sposobu, aby odwrócić uwagę od słabych punktów spreparowanej wersji wydarzeń. W tym celu wykorzystały tragedię białoruskiej wsi spacyfikowanej przez hitlerowców.  

 

Wraz z rozpalaniem się zimnej wojny oskarżenia pod adresem ZSRR o zabicie polskich oficerów znajdowały rezonans na Zachodzie. W przypominaniu tragedii przodowała polska emigracja. Spora liczba uroczystości i publikacji wydanych w 1965 roku z okazji 25. rocznicy zbrodni zaniepokoiła włodarzy Kremla, którzy zdecydowali się na propagandowe kontrnatarcie. W 1966 roku podjęto decyzję o budowę kompleksu memorialnego upamiętniającego zamordowanych mieszkańców białoruskiego Chatynia. Obie nazwy są bardzo podobne. W transkrypcji angielskiej są prawie identyczne: Katyń to Katyn, a Chatyń – Khatyn. Wymowa jest nie do rozróżnienia. Trudno uwierzyć, że to przypadek. Nie w sprawie tak ważnej dla prestiżu ZSRR jak Katyń.

Odsłonięty 5 lipca 1969 roku kompleks jest ogromny. Składają się nań pomniki, dzwonnice, symboliczne mogiły, park i muzeum. Sowieckie politbiuro posłużyło się ofiarami Niemców, by przykryć własną zbrodnię. Pomysł na dezinformację był oczywiście do bólu prostacki, ale – wykonany z ogromnym rozmachem – okazał się całkiem skuteczny. Żaden z odwiedzających ZSRR zagranicznych dygnitarzy nie mógł się uchylić przed wizytą w Chatyniu. Głowę przed pomnikiem pomordowanych skłonili m.in.: prezydent USA Richard Nixon, przywódca hinduskiego ruchu narodowego Mahatma Gandhi czy kubański dyktator Fidel Castro. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych Chatyń stał się obowiązkowym punktem edukacji historycznej w ZSRR – odwiedziły go miliony uczniów i pracowników fabryk. By zrozumieć siłę tego zjawiska, trzeba pamiętać, jak ważnym wydarzeniem formacyjnym było zwycięstwo nad hitlerowskimi Niemcami w tzw. wojnie ojczyźnianej, mające dowodzić siły i skuteczności komunizmu i partii.

 

DWIE ZBRODNIE, DWIE PAMIĘCI

 

              Katyń od Chatynia dzieli przeszło 300 km. Inni byli oprawcy, inne ofiary – choć nie mniej zasługujące na pamięć. Mord na Polakach dokonany na rozkaz Stalina, Berii i towarzyszy był zimno skalkulowany i stanowił element sowieckiego „przemysłu śmierci”. Zbrodnie popełniane na Białorusi przez 36. Dywizję Grenadierów SS pod dowództwem znanego z okrucieństwa Oskara Dirlewangera, który później nie mniej krwawo tłumił powstanie warszawskie, i 118. Batalion Schutzmannschaft (Policyjny) pod faktyczną komendą Grigorija Wasiury, byłego oficera Armii Czerwonej, który po wzięciu do niewoli przeszedł na stronę niemiecką, złożony z podobnych mu ludzi oraz ukraińskich nacjonalistów, cechowały się bestialstwem i bezhołowiem. Ich celem było sianie terroru i odwet (w ramach odpowiedzialności zbiorowej) na ludności cywilnej za działalność partyzantki sowieckiej – Hitler po prostu wydał Białoruś na żer rozwydrzonej soldateski.

Zagłada Chatynia rozegrała się według wielokrotnie powielanego, przerażającego scenariusza. O świcie odziały 36. Dywizji i 118. Batalionu wkroczyły do wioski, by ukarać ludność za śmierć kapitana Schutzpolizei Hansa Woellkego (przed wojną świetnego kulomiota, mistrza olimpijskiego z 1936 roku i ulubieńca Hitlera), zastrzelonego nieopodal w partyzanckim napadzie na kolumnę transportową. Zaczęło się od gwałtów i rabunków, następnie całą ludność zapędzono do stodoły. Tych, którzy próbowali ucieczki lub protestów, natychmiast zabijano. Drzwi zaryglowano. Wystarczyło kilka kanistrów benzyny i wioska przestała istnieć. W stodole spalono żywcem półtorej setki ludzi, w większości kobiet i dzieci. W miejscach spalonych domów stoją dziś dzwonnice, a perspektywę zamyka pomnik ojca trzymającego na rękach umierającego syna. To prawdziwa scena – Juzif Kamiński, cudem ocalony z masakry, odnalazł w pogorzelisku swoje dziecko, które mimo poparzeń żyło jeszcze, by oddać ducha na ramionach ojca.

Los Chatynia podzieliło prawie 200 wsi i miasteczek na Białorusi i każdemu z nich jest poświęcona symboliczna mogiła w tej nekropolii miejscowości wymazanych z mapy. Upamiętniono tam również ofiary obozów koncentracyjnych. Co 30 sekund odzywają się dzwony, by uzmysłowić widzom, że w czasie okupacji tak często ginęli Białorusini. W centrum kompleksu znajduje się kamień z napisem: „2 miliony 230 tysięcy. Zginął co czwarty”. Aby go przeczytać, trzeba się schylić, oddając hołd pomordowanym.

Chatyńsko-katyńska polityka historyczna nie przekonała Zachodu ani tym bardziej Polaków, ale wśród narodów ZSRR wydała zatrute owoce. Nawet dziś na pytanie o Katyń nierzadko można usłyszeć opowieść o wojennych cierpieniach Białorusinów.

« Powrót

Zadanie publiczne finansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja publiczna 2022”

Projekt finansowany z budżetu państwa w ramach konkursu Ministra Spraw Zagranicznych RP "Dyplomacja publiczna 2022"

Dofinansowanie 100 000 zł

Całkowity koszt 100 000 zł